Jeśli nie na Ziemi... to gdzie?
Jak dotąd człowiek nie chodził jeszcze po powierzchni żadnej innej planety, niż Ziemia. Podróż na Marsa jest planowana już od dawna, choć teraz plany te zaczynają nabierać kształtu. Obecnie jednak kolonizacja innej planety jest poza zasięgiem.
Szybko może się to zmienić, lecz nawet, kiedy podróże międzyplanetarne (później też międzygwiezdne) będą możliwe, to nie będzie spośród czego wybierać. Jest mało miejsc we wszechświecie, w których możemy osiąść.
Mars jest planetą najbliższą Ziemi. Hipotez jak tę planetę uczynić przyjazną do zamieszkania przez człowieka jest już kilka. Leży on jednak bliżej Słońca, niż Ziemia. A jednym z powodów, dla których kiedyś kolonizacja innych planet będzie konieczna jest przesunięcie się biosfery dalej od naszej gwiazdy. Po co więc opuszczając zbyt gorącą Ziemię mielibyśmy kierować się jeszcze bliżej Słońca?
Wenus to gorąca planeta z żrącymi gazami w atmosferze. Wysokie temperatury tam jednak są wynikiem efektu cieplarnianego na dużo większą skalę, niż ma to miejsce na Ziemi. Istnieje hipoteza zakładająca możliwość stworzenia kolonii unoszącej się w górnych partiach atmosfery Wenus, gdzie warunki mogą nieco przypominać ziemskie. Jest to jednak wciąż tylko hipoteza.
Są też inne miejsca w układzie słonecznym, które są rozpatrywane pod tym kątem, jak na przykład Tytan. Ale zamiast szukać planety, czy księżyca, można by też samemu wybudować kolonię w przestrzeni kosmicznej. Samowystarczalna kolonia ma zarówno wiele wad, jak i zalet. Byłby tam duży problem z dostępnością do wody, jedzenia, tlenu, materiałów, z których kolonię można by rozbudowywać, czy z grawitacją. Jednak jeśli udałoby się te problemy rozwiązać, taka nie związana na stałe z jednym miejscem stacja mogłaby być najlepszym rozwiązaniem, gdyż jeśli pojawiłyby się w jakieś części wszechświata jakieś problemy, można by po prostu odlecieć gdzieś indziej. No i nie trzeba by przeprowadzać tam tej jakże trudnej operacji, jaką jest terraformacja.